Na dzisiaj mieliśmy zaplanowany dojazd do Asi (dla niewtajemniczonych - moja siostra, która mieszka w Connecticut). Ponieważ mieliśmy trochę czasu to postanowiliśmy odbić na północ i pomoczyć nogi w Ontario. Wybraliśmy zatokę Ironsdequoit, którą od jeziora Ontario dzieli wąski cypel. Droga była malownicza, przez małe miasteczka i farmy. Na miejscu okazało się, że w Sea Breeze jest publiczna plaża, gdzie mogliśmy się rozłożyć. Dzieci miały dużo frajdy, mogły pogrzebać w piachu, pozbierać pióra i muszle. Woda znośna, jak w Bałtyku w szczycie sezonu. Za to już koło 10 słońce przygrzewało mocno i zrobiło się upalnie. Wszyscy odważyli się zanurzyć i popływać chwilę.
Ruszyliśmy po ok 2 h, na miejscu było też wesołe miasteczko, ale my musieliśmy ruszać w drogę, żeby zdążyć do Asi na wieczór.