Geoblog.pl    aipwroblowie    Podróże    USA - ze wschodu na zachód i z powrotem    2 dni w Nowym Jorku
Zwiń mapę
2016
20
lip

2 dni w Nowym Jorku

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, New York
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9278 km
 
Wpisy z opóźnieniem, bo mieliśmy problemy z kompem i Internetem.
W Nowym Jorku byliśmy prawie 2 dni. Z Windham jechaliśmy ponad 3 h z postojami. Druga część drogi była bardzo malownicza - jechaliśmy Hutchinson Parkway prowadziła zakrętami wśród drzew i pagórków. Rzeczywiście wyglądało to jak droga w parku. Mieliśmy zarezerwowany motel w New Jersey (po drugiej strony rzeki Hudson) z transportem do NY, więc postanowiliśmy zostawić samochód pod motelem. Okazało się, że transport co prawda jest, ale nie w cenie, tylko za dopłatą i to nie małą. Busik hotelowy dowiózł nas do centrum - dokładnie na Broadway. W pierwszej kolejności wjechaliśmy na Empire State Building. Czekaliśmy 40 min na wjazd, ale było warto. Widok był piękny, dobrze było zobaczyć z góry rzeczy, które oglądaliśmy później na dole. Niebo było czyste, więc widzieliśmy na wiele kilometrów w każdą stronę. A propos pogody to od przyjazdu jest b. ciepło (30-34') i oprócz krótkich burzy po drodze i u Asi cały czas świeci słońce. W Connecticut było dosyć duszno, wilgoć była taka, że kostiumy nam nie schły. W NY jest większy przewiew i chodzenie po mieście da się znieść.
Z Empire State pojechaliśmy autobusem do muzeum na lotniskowcu Interpid z czasów 2 Wojny Światowej i Wietnamu. Dowiedzieliśmy się przy okazji jak działa system opłat za transport, kiedy nie mogliśmy wsiąść do autobusu z powodu za małej ilości drobniaków. W autobusach można płacić tylko monetami albo kartami miejskimi, które można kupić tylko w metrze. Dzieci powyżej 115 cm powinny płacić ulgową taryfę (poniżej nic nie płacą). Okazało się jednak, że w praktyce nikt nie wymaga opłat od dzieci.
Na lotniskowcu można zobaczyć z zewnątrz samoloty i helikoptery, które na nim służyły i dodatkowo SR71 (najszybszy samolot świata) i wahadłowiec Enterprise. Można tez wejść do lodzi podwodnej oraz Concorda. Można też zwiedzić sam lotniskowiec - obejrzeć mostek kapitański i admiralski, pokład załogi oraz hangary. Spędziliśmy tam 2h i musieli nas wyganiać, bp zamykali muzeum. Za obejrzenie wahadłowca płaci się dodatkowo, ale oprócz obejrzenia wahadłowca z zewnątrz niewiele więcej jest na wystawie i nie opłaca się tam iść.
Po lotniskowcu zatrzymaliśmy się na jedzenie. Trafiło nam się ciekawe miejsce z różnorodną kuchnią. Tym razem przetestowaliśmy na dzieciach kuchnię meksykańską. Początkowo byli oporni, ale w końcu się przekonali. Następnie pojechaliśmy zwiedzić katedrę i tu spotkał nas zawód, bo katedra była od 19 zamknięta. Agata była załamana i płakała jeszcze przez 2 dni.

Dzieci już marudziły (a Agata buczała), więc poszliśmy ukoić nerwy do Central Parku od północno-zachodniej strony. Central Park jest bardzo malowniczy. O 19 było ciągle sporo ludzi, w tym fałszujący zespól hiszpański i biegacze. Trafiliśmy na wodospad i jezioro z żółwiami, świetliki i plac zabaw na którym dzieci szalały aż nas znowu wypędzili bo zamykali place zabaw o 21.

Busik mieliśmy umówiony na 21:30, więc musieliśmy się zbierać z powrotem na Broadway. Kierowca pomylił drogę przez co przez prawie godzinę krążyliśmy po NY i w efekcie w motelu byliśmy przed 23.

Drugiego dnia musieliśmy odespać późny powrót i wyruszyliśmy po 11. Chcieliśmy zaoszczędzić na busiku i mieć większą swobodę w terminie powrotu, więc pojechaliśmy samochodem do stacji Hoboken i stamtąd pociągiem do World Trade Center. Nie udało nam się znaleźć bezpłatnego parkingu i całodzienny kosztował nas 30 USD. Z tego co widzieliśmy na większości parkingów w NY nie parkuje się samodzielnie, ale zostawia się kluczyki i obsługa parkingu parkuje. Chodzi o to, ze w celu oszczędności miejsca parkuje się samochody bardzo ściśle i czasami, żeby wyjechać trzeba przestawić kilka samochodów. Widzieliśmy też parkingi gdzie parkuje się na podnośnikach (podobnych jak w warsztatach) i ustawia się po 5 samochodów jeden pod drugim.

Zaczęliśmy od WTC, dokąd dowiózł nas pociąg PATH. Wysiada się na pięknej stacji (jeszcze w budowie), która w środku wygląda jak wnętrze wieloryba - sufit jest zrobiony z ogromnych białych żeber, cala stacja jest ogromna, śnieżnobiała i przez przeszklony sufit widać nowy budynek WTC 1. Przeszliśmy do parku pamięci zamachów z 9/11. W miejscu fundamentów wieź są teraz głębokie baseny po których ścianach spływa woda.
Stamtąd przeszliśmy na Wall Street i następnie do parku Battery na południowym końcu Manhattanu, skąd widać Statuę Wolności. Bilety na wjazd na Statuę były od miesiąca wykupione i uznaliśmy, ze nie ma sensu płynąć na wyspę na której stoi, żeby ją obejrzeć tylko od dołu.

Dzieci chwilę popluskały się w fontannie i pojechaliśmy metrem na Brooklyn, żeby pójść do Muzeum Dziecięcego. Tak przy okazji metra - na stacjach metra jest b. gorąco natomiast w wagonach jest już przyjemny chłód. Od pierwszej wizyty w sklepie nosimy ze sobą długie rękawy, bo dzieci marzły w klimatyzowanych pomieszczeniach. Amerykanie lubią podkręcić klimę - na zewnątrz jest 35 stopni, w budynku albo metrze 18-20. Podczas przejazdu dowiedzieliśmy się też, że są ekspresowe linie metra, które nie zatrzymują się na każdej stacji i pojechaliśmy trochę za daleko. Dzięki temu mogliśmy sobie zrobić spacer po Brooklynie. Po Manhattanie wygląda jak zupełnie inne miasto, niskie budynki, zieleń, spokój. Są też ciekawe mieszanki etniczne - żydowskie kwartały sąsiadują z murzyńskimi, na słupach wiszą ogłoszenia w stylu "Nie strzelaj do mnie, chcę dorosnąć". Obiad zjedliśmy w żydowskiej burgerowni. Potem dotarliśmy w końcu do muzeum.

Muzeum trochę zapyziałe, ale dla dzieci ciekawe. Najbardziej podobało im się grzebanie w piaskownicy z korka i zabawa w pizzerię. Są tam odwzorowane różne lokalne biznesy - pizzeria, sklep spożywczy, biuro podróży, w których dzieci mogą poznać co robią ich chińscy, żydowscy, meksykańscy lub murzyńscy sąsiedzi. Z tego muzeum też nas wygonili bo zamykali ☺.

Po muzeum podjechaliśmy metrem pod most Brooklyński. Sam most jest ciekawy, ale jeszcze lepsze są widoki z niego na cały Nowy Jork. Potem pojechaliśmy jeszcze do Central Parku, tym razem do południowo-wschodniej części, gdzie dzieci wspinały się po skałach, których w parku jest masa, głaskały farbowane szczury i bawiły się na placu zabaw (z którego znowu nas wygoniono po 21). Bardzo nam się Central Park podobał i żałowaliśmy, że nie mieliśmy więcej czasu na niego. Ponieważ dochodziła 22 zrezygnowaliśmy z Grand Central i Centrum Rockefellera i ruszyliśmy w drogę powrotną. Na miejscu byliśmy po 23, ale Zosia i Staś dotrwali bez zaśnięcia.

Następnego dnia planowaliśmy Waszyngton
Zdjęcia będą chwilę później.

Koszty (dosyć wysokie): hotel: 260 USD, busik: 48 USD, komunikacja miejska: ok 40 usd, Empire State - 90 USD, Lotniskowiec + wahadłowiec - 110, jedzenie memeksykańskie - 30, burgerowania - 45 USD, Muzeum Dziecięce - 55, parking - 30 USD, paliwo 20 USD, opłaty drogowe 12 USD. Co ciekawe - paliwo w NY jest droższe niż w CT - 2,30-2,60, ale w New Jersey, tuż za mostem było już znacznie tańsze: 1,90 USD.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2016-07-23 09:43
Podziwiam trasę zwiedzania...tylko 2 dni a zobaczyliście tak wiele !
 
 
aipwroblowie
Rodzina Wróblów
Agata, Paweł. Zosia, Basia, Staś
zwiedzili 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 41 wpisów41 16 komentarzy16 59 zdjęć59 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże