Dinozaury w Denver

Noc nie była tak chłodna jak zapowiadali. Zebranie się zeszło nam jak zwykle do 10. Pooglądaliśmy króliki bawełno 3-ogoniaste (cotton tails) i wróble, które uczyły się latać.
Do Denver dojechaliśmy przed 12. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do szlaku dinozaurów (Dinozaur Ridge), które jest na zachodniej stronie Denver. Chwilkę pobłądziliśmy, bo kierowaliśmy się znakami na park Red Rock zamiast na dinozaury. Zaczęliśmy od tzw. "discovery center", gdzie można obejrzeć prawdziwe kości dinozaura i skamieliny , podotykać repliki czaszek, kolców i kości, kupić pamiątki i gadżety dinozaurowe oraz dowiedzieć się jak zwiedzać. Wejście na szlak jest bezpłatne, idzie się nimi ok 1,5h tam i z powrotem. Można też kupić przejazd busikiem, który zatrzymuje się w najważniejszych punktach szlaku. Na szlaku można zobaczyć kości dinozaurów w skale, ślady dinozaurów i skamieniałe dno morza oraz poczytać o tym jak się tworzą skamieliny. Dodatkowo sam szlak jest malowniczo położony - z jednej strony jest widok na park Red Rock, w którym z gór wystają masywne czerwone skały. Z drugiej strony szlaku jest panorama na wyżynę na której położone jest Denver (choć samego Denver nie widać). Było upalnie - 37'. W powrotną drogę młodsze dzieci wróciły z Pawłem busikiem.
Po dinozaurach zawróciliśmy Denver, żeby coś zjeść i chwilę się przejść przed ruszeniem dalej. Wjechaliśmy od zachodniej części, gdzie dominowała kultura meksykańska. Dzieci uznały, że są zbyt zmęczone na spacery po mieście, więc zrobiliśmy sobie przejażdżkę.
Zatrzymaliśmy się przy katedrze w centrum i zwiedziliśmy ją. Katedra jest nowa, ale ładnie urządzona, jest tam też obraz Matki Boskiej Częstochowskiej (prawdopodobnie za sprawą polskiego księdza, którego zdjęcie znaleźliśmy w parafialnej gazetce). Potem przyjechaliśmy się dookoła parku Cheesman i następnie przez dzielnicę finansową oraz koło dworca i stadionu.
Potem ruszyliśmy w kierunku Gór Skalistych, gdzie zaplanowaliśmy nocleg na kempingu.

Komentarze (0)