Znaleźliśmy 3 kempingi w Buena Vista i założyliśmy, że w którymś nas przyjmą. Pierwszy po drodze był kemping KOA. Na szczęście były miejsca, bo to było wspaniałe miejsce. Kemping był pięknie położony w górach, było sporo miejsca, na każdym stanowisku było wyrównane miejsce na namiot, stół i palenisko. Z kempingu roztaczał sie widok na dolinę poniżej i okoliczne szczyty. Przy rejestracji wisiały karmidła dla kolibrów i co chwilę podlatywały do nich kolibry. Był też plac zabaw. Kupiliśmy drewno i pierwszy raz zrobiliśmy ognisko. Było bardzo przyjemnie, dzieci poszły dosyć szybko spać, a my z Agatą podziwialiśmy gwiazdy ma czystym górskim niebie. Spotkaliśmy też naszą rodaczkę, która przyjechała z Chicago ze swoim amerykańskim narzeczonym.
Sielankę trochę psuła konieczność rozwiązania problemu noclegu na weekend. W piątek i sobotę mieliśmy być w okolicach Wielkiego Kanionu. Dodatkowo nauczeni doświadczeniem z poprzedniego weekendu zakładaliśmy, że tubylcy ruszą tłumnie i zajmą wszystkie miejscówki. Paweł do pierwszej szukał lokali i obmyślał trasę, ale nie udało się nic znaleźć. Uznaliśmy, że zadamy się na opaczność, do tej pory nam się udawało. Na jutro zaplanowaliśmy przejazd przez góry i dojazd jak najbliżej Kanionu Antylopy.
Rano Basia się źle poczuła, co okazało się chorobą wysokościową - kemping był na wysokości ponad 3000 m. Po zjechaniu niżej polepszyło się jej.